czwartek, 1 listopada 2012

Never-ending story

Poznała Go. Całkiem przypadkiem wpadli na siebie. Wracała. Zamyślona ze słuchawkami w uszach. Nie obchodził ją otaczający świat ani ludzie żyjący wkoło niej. Pragnęła jak najszybciej uciec z tego zatłoczonego miejsca do swojego azylu spokoju, gdzie w spokoju mogła usiąść przemyśleć to i owo. W jej kątku nikt nie był w stanie ja skrzywdzić, zakłócić panującej tam atmosfery. Weszła w następną uliczkę. Nie wytrzymała. Łzy pociekły dziewczynie po policzku zostawiając po sobie słony tor. Ten smutek, żal, rozczarowanie, ogromny ból zapanowały nad jej emocjami. Rozdzierał od środka jak lód szklaną butelkę.
Czuła jak się kruszy, płat po płacie. Życie uchodziło z niej jak powietrze z balona . Postanowiła poddać się. Zapłakanymi oczami ostatni raz spojrzała na świat, w którym tak krótko i intensywnie żyła. Na świat, który tak bardzo ją zranił choć nic nie była mu winna. Otworzyła torebkę. Wiedziała co ma z niej wyciągnąć. Poczuła znajomy zapach. Nieznajoma dłoń chwyciła jej nadgarstek. Podniosła oczy. To był On. "Jednak mam dla kogo żyć" - pomyślała...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz